// Pisać rozpoczęto 4 grudnia 2020 roku o godzinie 17 // czasu Ryskiego w miejscowości Sigulda, gdzie pod // wpływem stresu związanego z rozlicznymi obowiązkami // służbowymi nagle wena twórcza pojawić się zechciała // // Jak zwykle zachęcam do lektury... Ale tylko koneserów // gatunku... Literatury chyba psychodelicznej.
Taką dziwną koincydencją pewnych zdarzeń, w 2021 roku przypada pewna szczególna dla mnie rocznica. 10 lat od kiedy to pierwszy raz wiedziony marzeniem o lataniu (albo własną głupotą – niepotrzebne skreślić) zatraciłem grunt pod nogami i oderwałem się od powierzchni gruntu na statku powietrznym jakim jest Paralotnia.
Sam nie podejrzewałem, że to się wszystko tak potoczy. Sam się sobie dziwiłem, że w ogóle się na to wszystko zdecydowałem. Z perspektywy czasu cała ta paralotnia wypełniła moje życie w całości. Niekoniecznie przez pryzmat przebywania w powietrzu ale chyba po prostu przez pryzmat bycia paralotniarzem i wszystkiego z czym to się wiąże.
Zaczynając jednak od samego początku chciałbym zachęcić do przeczytania mojej innej krótkiej serii, tj. „Całka po wszystkich błędach w paralotniarstwie”. Nie żebym jakoś coś tu chciał reklamować, bo jest ona wciąż na tym samym blogu 🙂
http://pogoda.cc/index.php/category/calka/
Zapoznanie się z tamtymi pracami pozwoli złapać kontekst osobom, które są nielotami albo tylko interesują się paralotniarstwem. Jest tam nawet wspomnienie i krótki opis tego jak to ze mną było i jak zaczynałem 🙂 Tu chciałbym się jednak skupić (nieco samolubnie) nie na samym aspekcie lotniczym i tego gdzie i kiedy poleciałem albo i nie. Chcę opowiedzieć bardziej historię jak te wszystkie bohaterskie próby polecenia a nie zrobienia sobie przy tym krzywdy podziałały na mnie jako na człowieku.
Czytaj dalej Benefis, czyli dziesięciolatka – Odcinek 1